niedziela, 15 czerwca 2014

Pożegnanie

   Pamiętam, że na blogsferze zawitałam w czerwcu 2011 roku, publikując moje pierwsze opowiadanie o tematyce Dramione. Niestety, nie jestem w stanie przypomnieć sobie tytułu ani fabuły, którą miałam zamiar rozwinąć. Wiem tylko, że akcja pierwszego rozdziału rozgrywała się w pociągu do Hogwartu tuż po wakacjach przed szóstą klasą. Hermiona nabrała ciałka, Draco był bożyszczem nastolatek, a już pierwszego dnia zarobili razem pierwszy szlaban. Niebywałe, co?
   Blog pożył niecały dzień, ale ja lubię myśleć, że od tamtego czasu moja pisanina uległa lekkiej poprawie. Minęły w końcu trzy lata, przez które naprawdę wiele się w moim życiu zmieniło. Mam teraz nieco inne podejście do pewnych spraw, inne problemy, inne priorytety, które - uwierzcie mi na słowo - są całkiem różne od tych, które miałam w wieku dwunastu lat. I choć kocham pisanie całym serduchem i wiem, że zawsze będzie częścią mnie, zrozumiałam, że czas definitywnie zakończyć pewien etap w moim życiu. 
   I to właśnie robię.
  Te trzy lata spędzone na blogsferze wspominam i będę wspominać naprawdę dobrze. Nadal pamiętam moją radość, gdy dostawałam pierwsze komentarze i szczęście, kiedy spisywałam w Wordzie nowe pomysły. Uwielbiałam komentować opowiadania innych blogerów i cieszyłam się jak dziecko, kiedy oni też doceniali moje prace. Nauczyłam się więcej, niż mogłabym przypuszczać i jestem za to niezmiernie wdzięczna, bo gdyby nie Wy, na pewno nie potrafiłabym sklejać słów w sposób, w jaki sklejam je teraz. 
   Sama nie wiem, kiedy moje chęci zaczęły się wypalać, ale jest tak już od dawna. Nie będę zganiać niczego na brak czasu (chociaż jego też nie mam zbyt dużo). Gdybym chciała, na pewno bym mogła przysiąść do Worda na tę godzinę czy dwie i napisać nowy rozdział. Ale nie chcę. Nie mogę. Sama nie wiem, czym to jest spowodowane, ale czuję po prostu, że nie jestem już w stanie pisać tak jak dawniej, tego co dawniej i coś mówi mi, że już nigdy nie będę. Jasne, mogłabym się zmusić, ale chyba wszyscy wiemy, że nie o to tutaj chodzi. Chcę zapamiętać to wszystko z czasów, kiedy nie musiałam się do niczego przymuszać, a publikowanie nowych rozdziałów sprawiało mi czystą przyjemność.  Dlatego postanowiłam skończyć moją przygodę z blogsferą.
  Chcę podziękować każdemu, kto kiedykolwiek przeczytał choć kawałek moich wypocin. Tym, którzy mnie chwalili, krytykowali, wytykali błędy, ale jednocześnie mobilizowali do dalszego pisania. Nie będę wymieniać nikogo z osobna, bo ten post byłby jeszcze dłuższy niż jest teraz, ale chciałabym, żebyście wiedzieli, że gdyby nie Wy na pewno nie zaszłabym tak daleko. Co prawda nie udało mi się nigdy ukończyć żadnego opowiadania, ale to nic w porównaniu z tym, czego się tu nauczyłam. Dziękuję. 
Nie zamierzam jednak kończyć z pisaniem. Na blogsferę już raczej nie wrócę, ale jak wspomniałam wyżej, jest to częścią mnie i z pewnością nie zrezygnuję z tego tak łatwo. Kto wie, może kiedyś jeszcze o mnie usłyszycie? ;) 
   Sama nie wiem, czy ktoś to jeszcze przeczyta. Nawaliłam już tyle razy, że nie zdziwiłabym się, gdyby nie było żadnego odzewu. Mimo wszystko: 
DZIĘKUJĘ
   To były dobre trzy lata.

PS. Jeżeli ktoś byłby zainteresowany, oto lista moich starych blogów, które udało mi się odszukać:
Jeśli przypomni mi się coś jeszcze, na pewno uaktualnię tę listę.